William Shakespeare, „Sen nocy letniej”
2023, w rolach głównych: Maja Kowalska, Natalia Gadomska, Lidia Sadowa, Katarzyna Kołeczek, Paweł Brzeszcz, Jan Kwapisiewicz, Robert Jarociński, Mariusz Ostrowski scenariusz telewizyjny i reżyseria
„/ Wydarzenia / Kultura / TEATR
„”Sen nocy letniej”” w Teatrze Telewizji: Szekspir d TVP nadzieję
Premiera „Snu nocy letniej” w Teatrze Telewizji jest światełkiem w tunelu. W odróżnieniu od niedawnych realizacji klasyki spektakl ma wreszcie wiele dobrych stron.
Publikacja: 03.04.2023 11:33
„Małgorzata Piwowar”
„Reżyser Wojciech Adamczyk zamierzył przedstawienie jako bajkę i tak je zrealizował sięgając po tłumaczenie Macieja Słomczyńskiego. – Miłość to tajemnica, której nie jest się w stanie zgłębić. Można natomiast pokazać, jak niebezpieczne jest narzucanie jej, manipulowanie nią, zabranianie – wyjaśniał.”
„I rzeczywiście, najważniejszą bohaterką tej napisanej pod koniec XVI wieku komedii jest w tym spektaklu miłość, która płata bohaterom wiele figli. Akcja rozgrywa się dawno, dawno temu
w Atenach, przed ślubem księcia Aten Tezeusza (Modest Ruciński) z królową Amazonek Hippolitą (Katarzyna Kołeczek) w magiczną noc przesilenia letniego. Rychło kluczowe wydarzenia przenoszą się do lasu ateńskiego. Tam właśnie czwórka młodych zakochanych: Lysander (Paweł Brzeszcz), Hermia (Maja Kowalska), Demetriusz (Jan Kwapisiewicz), Helena (Natalia Gadomska) przeżywa pierwsze bardzo silne uczucie. Zakochana w Lysandrze Hermia jest zdesperowana, bo jej ojciec, Egeusz (Sławomir Grzymkowski), przeciwny jest temu związkowi. Chce ją wydać za zapatrzonego w nią Demetriusza. Jego z kolei kocha Helena, od której się odwrócił. A że to bajka, to w świat ludzi ingerują baśniowe postaci – królujący światu wróżek i elfów Oberon (Robert Jarociński) i Tytania (Beata Fido). Światy te łączy Puk (Lidia Sadowa), posłaniec
Oberona, cudownymi kroplami odwracający bieg wydarzeń”
„W spektaklu gra wielu debiutantów w Teatrze TV. – Nie wyobrażałem sobie, by sięgnąć po aktorów z większym doświadczeniem. Miłość działa potężnie, ale tylko na osoby, które nie mają narzędzi do jej opanowania żadnego doświadczenia – wyjaśnia Wojciech Adamczyk. Zamysł był ryzykowny, ale się powiódł, młodzi zostali precyzyjnie poprowadzeni, a ich energii i świeżości nadane odpowiednie ramy. Nie przeszkadza nawet dopisana przez reżysera Szekspirowi scena ślubu. Inni aktorzy także dobrze wywiązują się z powierzonych zadań sprawnie przedstawiając intrygę i wnosząc do niej własne umiejętności.
Warto wspomnieć o pozbawionym celowo płci Puku (Lidia
Sadowa), któremu reżyser podwyższył poprzeczkę – umieszczone w oczach soczewki odbierały mu 90 procent widzenia.
Pięcioaktowa komedia Szekspira nie była dotąd realizowana w Teatrze TV
Świetną, pomagającą aktorom scenografię zaprojektowała Katarzyna Adamczyk. Magiczny gaj, w którym gubią się bohaterowie, tworzy nastrój tajemniczości i choć widać, że to las, nie został wykonany z żadnych form przypominających roślinność. Równie sprawnie skonstruowane zostały pozostałe przestrzenie zarysowane kilkoma elementami uruchamiającymi wyobraźnię widzów.
Do „przycinania” dramatów do półtoragodzinnego formatu wszyscy się przyzwyczaili – nawet gdy chodzi o takich klasyków jak Czechow czy Szekspir. To nie oni są dziś w centrum uwagi realizatorów, ale percepcja współczesnego, łatwo rozpraszającego się widza. – Muzyka jest potrzebna, żeby wzmocnić liczbę bodźców, bo już trochę się na słowo znieczuliliśmy – przyznał reżyser. Ta skomponowana przez Piotra Salabera jest istotnym elementem spektaklu, choć czasem zbyt ilustracyjnym.
Pięcioaktowa komedia Szekspira nie była dotąd realizowana w Teatrze TV, ale w polskim teatrze żywego planu miała blisko 120 wystawień. Od polskiej premiery w 1872 roku sięgali po nią najważniejsi reżyserzy – od Leona Schillera, Wilama Horzycy aż po Jerzego Grzegorzewskiego czy Konrada Swinarskiego. Tylko w ubiegłym roku „Sen nocy letniej” był wystawiany trzykrotnie: przez Krzysztofa Garbaczewskiego w Starym Teatrze w Krakowie, Magdalenę Piekorz w Teatrze Polskim we Wrocławiu i w tym samym mieście w Teatrze Lalek przez Jakuba Kroftę i Marię Wojtyszko.
Obecna, pierwsza realizacja „Snu nocy letniej” dla Teatru TV, po premierze 3 kwietnia, wzbogaci jego archiwa.”
„„Sen nocy letniej” epoki gier komputerowych. Czy to wystarczy, by pozyskać młodą widownię?”
„Tygodnik Sieci 14/2023 • opublikowano: 2 kwietnia”
„A Midsummer Night’s Dream (Shakespeare, Act 4, Scene 1) / autor: WikimediaCommons”
To sensowny pomysł Teatru Telewizji, by Międzynarodowy Dzień Teatru uczcić „Snem nocy letniej”
Williama Szekspira. Choć z powodu meczu zobaczymy to widowisko w kolejny poniedziałek, 3 kwietnia.
Ta napisana w ostatnich latach XVI w. komedia wciąż jest u nas grywana. W 2012 r. Artur Tyszkiewicz zrobił z niej święto w lubelskim Teatrze im. J. Osterwy w Lublinie. W 2018 r. wystawił ją warszawski Teatr Dramatyczny. Rzecz cała opiera się na iluzjach, młodzi bohaterowie zastanawiają się blisko finału, czy nie śnili. Co więcej – ateńscy rzemieślnicy wystawiają w niej sztukę
„Pyram i Tysbe”, mamy więc teatr w teatrze.
Reżyser Wojciech Adamczyk twierdzi, że to o miłości. Istotnie jej igraszki wspomagane magią króla elfów Oberona i duszka Puka prowadzą do kolejnych komplikacji. Pokazuje się to nam z użyciem sztafażu telewizyjnego, podobnie zrobił Adamczyk niedawno z „Balladyną” Juliusza Słowackiego.
Są błyski, są znikające postacie, są więc czary. Skądinąd oglądając obie produkcje, widzimy, ile Słowacki wziął z Szekspira. Puk to protoplasta Skierki i Chochlika. Urzeczenie królowej elfów Tytanii grubiańskim rzemieślnikiem o oślej skórze to zapowiedź fascynacji Goplany Grabcem.
W inscenizacji Adamczyka mamy radość z robienia teatru efektownego, żywiołowego, można by rzec – bajkowego. Ten reżyser umie prowadzić aktorów. Wspomagały go fantastyczne dekoracje Katarzyny Adamczyk, dobrze wymyślone kostiumy Marii Balcerek i prawdziwie czarodziejska muzyka Piotra Salabera.
Mam jedną wątpliwość. Zgodnie z logiką telewizyjnego formatu Adamczyk zmieścił cały tekst w 1 godz. i 10 minutach. Zrobił to zręcznie, niby nic ważnego nie wypadło. Wypadły jednak smaczki, choćby groteskowa dyskusja o naturze teatru przed przedstawieniem na dworze księcia Aten Tezeusza. I trochę zniknęło poczucie goryczy, którym jest podszyta ta zabawa ludzkimi uczuciami.
Tę gorycz wyczuwało się i u Tyszkiewicza, i u Gábora Máté w Teatrze Dramatycznym. Tam miłość i seksualna żądza niosły cierpienie, choćby przy okazji wątku indyjskiego chłopca, niewolnika, ale także zmagań sercowych głównych bohaterów. Tu ledwie zauważamy, że sztuka zaczyna się od żądania ojca, by zabito jego córkę, bo jest nieposłuszna jego woli w sprawach sercowych.
Tempo jest zbyt zawrotne, żeby się zatrzymywać przy takich subtelnościach. To ma być Szekspir na miarę epoki gier komputerowych. Czy to wystarczy, by pozyskać młodą widownię – nie wiem. Coś chyba jednak tracimy.
Co nie znaczy, że nie chylę czoła przed techniczną sprawnością tego spektaklu. Spośród czwórki młodych bohaterów najlepiej wypadł Paweł Brzeszcz jako Lizander, żywiołowy i prawdziwy. Ale reszta: Maja Kowalska (Hermia), Natalia Gadomska (Helena) i Jan Kwapisiewicz (Demetriusz) radzą sobie nieźle. Może nie do końca korzystają z okazji, by się pobawić komicznie swoimi bohaterami (Brzeszcz to umie). Ale Adamczyk ma rację: oni muszą być młodzi i niedoświadczeni, żeby wydać się nam wiarygodnymi.
Inni mają swoje świetne momenty. Kapitalny jest Robert Jarociński jako demoniczny Oberon z elfimi uszami, niezła – Beata Fido jako Tytania. Puk jest tu kobietą, a właściwie bezpłciowym stworzonkiem, Lidia Sadowa funduje nam kilka minut niezłej rozrywki. Należałoby wymienić wszystkich ateńskich rzemieślników. Mariusz Ostrowski w roli Spodka, który tu według tłumaczenia Macieja Słomczyńskiego jest Dupkiem, bezbłędnie wyczuwa, na czym polega Szekspirowski, surrealistyczny komizm (autor z pewnością nie słyszał tego słowa). Wszystkich ich jest tylko trochę za mało.
Przegrywają z formatem, ale przecież nie z sobą.
Autor”
„Piotr Zaremba
4.04.2023, 20:00
Miłość w glamourowym lesie
„Sen nocy letniej” Wiliama Szekspira w reż. Wojciecha Adamczyka w Teatrze Telewizji. Pisze
Krzysztof Krzak w Teatrze dla Wszystkich.
„Sen nocy letniej”, komedia powstała pod
koniec XVI wieku, należy do najczęściej
granych sztuk Williama Szekspira. Aż dziw,
że na pojawienie się w Teatrze Telewizji
musiała czekać do 3 kwietnia 2023 roku,
kiedy to pokazano jej wersję zrealizowaną
przez Wojciecha Adamczyka w
tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego.
Podobnie jak i inne komedie Szekspira, także i „Sen nocy letniej” ma wiele źródeł i inspiracji.
Badacze twórczości wybitnego stratfordczyka doszukują się ich zarówno w mitologii greckiej, jak i
w „Metamorfozach” Owidiusza, poezji Geoffreya Chaucera, twórczości Plutarcha czy wreszcie
komedii włoskiej. Akcja sztuki toczy się w Atenach i lesie ateńskim, w noc świętojańską, na kilka
dni przed ślubem księcia Aten Tezeusza (Modest Ruciński) z Hipolitą, królową Amazonek
(Katarzyna Kołeczek). To wtedy do władcy przybywa Egeusz (Sławomir Grzymkowski), by
poskarżyć się na córkę Hermię (Maja Kowalska), która wbrew jego woli chce poślubić Lysandra
(Paweł Brzeszcz), a nie przeznaczonego jej przez ojca Demetriusza (Jan Kwapisiewicz). Według
obowiązującego wówczas prawa ateńskiego nieposłusznej córce grozi kara śmierci lub w
najlepszym wypadku zamknięcie w klasztorze Diany. Kochankowie uciekają do lasu ateńskiego,
gdzie zjawia się również zakochana bez wzajemności w Demetriuszu Helena (Natalia Gadomska),
która zdradza ukochanemu plany Hermii i Lysandra. W lesie spotykają się również skłóceni
małżonkowie: królowa elfów Tytania (Beata Fido) i król Oberon (Robert Jarociński). Chodzi o
młodego, ślicznego indyjskiego chłopca, którego żona nie chce oddać mężowi na służbę. I wtedy
król wzywa na pomoc swojego służkę Puka (Lidia Sadowa), który ma sokiem z kwiatu zranionego
strzałą Amora odmienić nastawienie królowej. Psotnikowi Pukowi nie udaje się zrealizować
polecenia ściśle z zaleceniami i intencjami jego pana i dochodzi do typowej dla tego typu utworów
komedii omyłek, w której uczestniczą trzy wspomniane wcześniej pary. I wszystko oczywiście
dobrze się kończy.
Opowiadam historię przedstawioną przez Szekspira w dużym skrócie, tak jak zrobił to adaptator i
reżyser Wojciech Adamczyk, który zmieścił pięcioaktowy „Sen…” w godzinie z niewielkim hakiem.
To taki limit czasowy na programy prezentujące wysoką kulturę, by nie zabrakło w ramówce
miejsca dla mniej lub bardziej tępej propagandy. Pewnie dlatego aktorzy wygłaszają swoje kwestie
z prędkością karabinu maszynowego, nie zawsze dbając o wyrazistość przekazu (najbardziej udaje
się to zadanie Sadowej i Grzymkowskiemu). A skoro już o aktorach mowa: chwała reżyserowi za
danie szansy zadebiutowania w Teatrze TVP dużej grupie młodych aktorów, angażując, także do
wiodących ról, studentów lub świeżo upieczonych absolwentów szkół teatralnych. Wydaje się
jednak, że reżyserowi zabrakło trochę czasu (bo przecież nie umiejętności i woli) na dogłębniejszą
pracę z tymi młodymi ludźmi nad ich rolami. Wśród czwórki protagonistów wyróżniają się prawdą
emocji i wewnętrznego żaru granych przez siebie postaci Paweł Brzeszcz i Natalia Gadomska.
Atutem wszystkich pozostałych młodych aktorów były niezaprzeczalna świeżość i młodzieńczy
urok. Znakomity natomiast jest drugi plan – rzemieślnicy przygotowujący przedstawienie na ślub
króla. Prym wiodą w tej grupie Mariusz Ostrowski jako Dupek i Robert Czebotar (Ryj).
Pozostałe elementy telewizyjnej premiery, takie jak scenografia, kostiumy i muzyka nie rażą, jeśli
przyjąć, że „Sen nocy letniej” miał być pokazany w konwencji fantastycznej baśni. Eklektyczne,
trochę kiczowate stroje zaprojektowane przez Marię Balcerek, połyskliwe, unikające dosłowności w
pokazaniu lasu dekoracje Katarzyny Adamczyk oraz szeroko brzmiąca, ilustracyjna muzyka Piotra
Salabera doskonale się sprawdzają w tej koncepcji reżyserskiej. Denerwuje nieco nadużywanie
przez autora zdjęć (Łukasz Łasica) ptasiej perspektywy. Zastanawiam się także, czy ten
„glamourowy” obraz, wizyjna strona spektaklu stworzone przez reżysera i jego współpracowników
nie zabiło, a przynajmniej nie zdegradowało ważkości poruszanych problemów, wśród których
najważniejsze jest prawo do samostanowienia w dziedzinie uczuć…
Źródło:
Teatr dla Wszystkich
Link do źródła
Autor:
Krzysztof Krzak
Teatralne jajo Fabergé. Szekspirowski
„Sen nocy letniej” w reżyserii Wojciecha Adamczyka nieoczekiwanie stał się wielkanocnym prezentem
Tygodnik Sieci 14/2023 • opublikowano: 2 kwietnia
Najnowsza premiera Teatru Telewizji – Szekspirowski „Sen nocy letniej” w reżyserii Wojciecha Adamczyka – za sprawą scenografii i kostiumów przywołuje skojarzenia z najsłynniejszą jubilerską wersją pisanki. To pełen niespodzianek przedświąteczny prezent.
Spojrzenie z góry: okrągła, wyznaczona przez grafikę posadzki sala. Wokół połyskujące złotem kolumny. W środku trzy strojne pary wśród weselnej publiki. To finałowa scena potrójnych zaślubin: księcia Aten Tezeusza z królową Amazonek Hipolitą oraz Hermii z Lizandrem i Heleny
z Demetriuszem – czworga młodych bohaterów, którzy w pełnej mylących szlaków, niepokojów i wolt wędrówce przez własne uczucia doszukali się miłości.
Kadr jest wizualnie wysmakowany i wycyzelowany. Pełen przemyślanych detali, zdobień
i ornamentów. Bogaty i połyskliwy. Gdyby nie wyrazista geometryczna figura posadzki, jeszcze bardziej przywoływałby skojarzenie z wyjątkowymi wielkanocnymi pisankami – carskimi podarkami wykonanymi przez słynnego złotnika Petera Carla Fabergé.
Światło na oprawę
Szekspirowski „Sen nocy letniej” w reżyserii Wojciecha Adamczyka – choć akcja sztuki rozgrywa się w zupełnie innej niż obecna porze roku i w klimacie dalekim od wielkotygodniowych przygotowań – nieoczekiwanie stał się wielkanocnym prezentem. Pełnym wizualnych niespodzianek ukrytych
w fantastycznej, umownej zieleni. Przedstawieniem wartym obejrzenia jeszcze raz już nie tylko po to, by podążać za tekstem i pogubionymi w uczuciach bohaterami, ale by rozsmakować się
w plastycznych rozwiązaniach. W konceptach scenografii i kostiumów. W szerszej wizji ujęć i planów pełnych szczegółów, które aż proszą się o stopklatkę. O skupienie na nich uwagi, by móc przyjrzeć się im trochę dłużej.
Teatr Telewizji daje taką możliwość. Po premierowym poniedziałkowym pokazie można w dowolnym momencie obejrzeć spektakl na stronie teatrtv.vod.tvp.pl. Warto. Nawet jeśli, patrząc przez ekran, nie będziemy w stanie dostrzec wszystkich detali strojów, w pełni nacieszyć oka fakturą tkanin
i plastycznymi pomysłami, które w mikro- i makroskali wcieliły w życie autorki scenografii (Katarzyna Adamczyk) i kostiumów (Maria Balcerek).
Przy tak ciekawych plastycznych rozwiązaniach pojawia się marzenie o daniu im drugiego czy nawet trzeciego życia – może o pokazaniu na zwykłej teatralnej scenie, wykorzystaniu w poświęconym
im programie, zaprezentowaniu na wystawie, np. najciekawszych kostiumów i elementów scenografii mijającego roku – by jeszcze parę razy mogły zabłysnąć w innych światłach, nim na dobre zostaną zamknięte w magazynie.
Wpisani w koło
Wiedziałam, że spektakl potrzebuje przestrzeni, ponieważ mamy w sztuce monumentalne miejsca zdarzeń: magiczny las, w którym gubią się bohaterowie, ateński pałac, świątynię…
– mówi Katarzyna Adamczyk.
Moim podstawowym założeniem było zrobienie scenografii, w której kamera może odwrócić się
w dowolną stronę, podążać za bohaterami, meandrować we wszystkich kierunkach i w każdym ustawieniu będzie miała przed sobą dekoracje.
Jak to zrobić, dysponując określoną kubaturą hali zdjęciowej? Gdy na dodatek słyszy się od reżysera, by „nic niczego konkretnego nie przypominało”, co oznacza, że las nie może być wykonany z żadnych elementów przypominających roślinność. Rozwiązaniem okazuje się daleko posunięta plastyczna umowność, która jednocześnie nie gubi nastroju i tajemnicy baśniowego gaju.
Na instagramowym koncie scenografki można znaleźć filmowo-zdjęciowe migawki z planu, gdy to właśnie leśna scenografia – wypełniona geometrycznymi figurami, przede wszystkim kołami,
a także wybujałymi wąskimi prostokątami, intrygująca ruchem, barwą i światłem – jest w centrum uwagi. Wygląda fantastycznie. I jest częścią fantastycznego, futurystyczno-baśniowego świata, którego dopełnienie stanowią – równie ważne dla oprawy tego spektaklu – dźwięk i muzyka.
Pierwszy został pozbawiony typowych dla lasu szmerów, trzasków, szumów i śpiewu ptaków. Z kolei muzyka (autorstwa Piotra Salabery) zestawia klasyczne dźwięki skrzypiec i wiolonczeli
z instrumentami etnicznymi (m.in. lirą korbową) oraz wokalizą.
Bogactwo aranżacji
Futurystyczno-baśniowy las pozwala nie tylko mieszać szyki bohaterom. Na jego tle o wiele ciekawiej prezentują się scenograficzne obiekty. Zwłaszcza zbudowane na planie koła: pałac i świątynia.
We wspomnianej już finałowej scenie filmowane z góry wnętrza książęcej rezydencji przyciągają wzrok kolejnymi plastycznymi warstwami (grafiką terakoty, złotej, solidnej kolumnady i mniejszymi elementami aranżacji wnętrza), a przede wszystkim bogactwem strojów.
Te weselne, podkreślone tonacją złota, są pełne ornamentów i przestrzennych rozwiązań. Pięknie kontrastują z wcześniej wykorzystanymi w spektaklu spersonalizowanymi kostiumami bohaterów (zarówno pałacowymi, jak i czeladniczymi czy leśno-elfimi). To przede wszystkim ich obecność uzasadnia skojarzenie ze stylem słynnych wielkanocnych prac mistrza Fabergé – wystawnością formy, wycyzelowanymi detalami, wielowarstwowością pisankowej powłoki i niespodzianką czy też niespodziankami, które mogą kryć się wewnątrz obłej formy.
Koronki i bryczesy
Zatrzymajmy się na chwilę przy jednym z elementów strojów weselnych z najnowszej premiery Teatru Telewizji – złotych, kobiecych nakryciach głowy. Pierwsza konotacja to rosyjskie, ozdobne tzw. kokoszniki. Autorka kostiumów podsuwa jednak inny trop – czepców z okresu elżbietańskiego (chodzi o trójwymiar – kokoszniki tworzą wokół głowy aureolę, w czepcach z epoki Tudorów jest jeszcze
z przodu rodzaj daszku z półkolistymi wycięciami). Podkreśla jednocześnie, że koronkowe ornamenty to już ukłon w stronę wschodniego złotnictwa – arabskiego, asyryjskiego, a także rosyjskiego, indyjskiego, a nawet celtyckiego.
Związana przede wszystkim z operową sceną Maria Balcerek czerpie inspiracje z różnych źródeł – od historycznej i archeologicznej dokumentacji po współczesne trendy. Bierze pod uwagę potencjał tkanin, z którymi pracuje – coraz ciekawszych, dostępnych z całego świata. Potrafi do nich dostosować projekt. W „Śnie nocy letniej” zagrały zarówno zwiewne tiule (w strojach elfów), jak
i kanciaste formy futurystycznych gorsetów czy bryczesów marszczonych po bokach niczym akordeon. Dosłowne bogactwo kostiumów płynnie wpisało się w równie bogatą, ale symboliczną scenografię.
„Sen nocy letniej” zostanie pokazany w poniedziałek 3 kwietnia.
Jolanta Gajda-Zadworna