WYWIAD

aleSeriale.pl

18 VI 2009

aleSeriale.pl, 18 VI 2009

Wojciech Adamczyk: Chce mi się chcieć
Fani kultowego serialu „Ranczo” z niecierpliwością czekają na kontynuację przygód mieszkańców Wilkowyj. Wszyscy widzowie są ciekawi, jak będzie wyglądało miasteczko pod feministycznymi rządami Lucy i Wójtowej. Jednak na pytanie czy piąta seria będzie czy nie, może odpowiedzieć tylko reżyser, Wojciech Adamczyk.

1. „Ranczo” zostało okrzyknięte serialem kultowym. Jak kręci się tak wyjątkowy serial?
– Nie wiem, jak się kręci serial kultowy, ale wiem, jak się kręci „Ranczo” – z ogromną starannością. Miałem wielką ochotę na spotkanie z tym tekstem i z ludźmi zaangażowanymi w ten projekt. Uważam, że atmosfera na planie też miała bardzo duże znaczenie dla jakości produkcji. Wszystkim chciało się chcieć.

2. Często podkreśla się to, z jak dobrym scenariuszem mieliście do czynienia…
– Jak tylko przeczytałem scenariusz, od razu się nim zachwyciłem. I potem trwałem w tym zachwycie do ostatniego dnia zdjęciowego. Znalazłem w nim moje poczucie humoru i mój sposób postrzegania świata. To bardzo rzadki przypadek, aby wyobraźnia scenarzystów tak współgrała z wyobraźnią reżysera. To, co oni wymyślili, ja zobaczyłem. Co ciekawe, nie zdarzyło się, żeby w jakiejkolwiek scenie „Rancza” poprawiać tekst. Andrzej Grembowicz i Jurek Niemczuk to mistrzowie dialogu!

3. Świetny scenariusz, bardzo dobrzy aktorzy, rodzinna atmosfera na planie. Z tego co Pan mówi wynika, że serial kręcił się niemalże sam…
(Śmiech). Nie ukrywam, że oprócz ogromnej frajdy była to też ciężka praca. Dzień zdjęciowy wymaga od całej ekipy filmowej dużej dawki kreatywności i zaangażowania. Od reżysera najwięcej.

4. Słyszałam, że praca jest prawie całym Pana życiem.
– Poza rodziną jest wszystkim, w tym także hobby. Można to ocenić jako pracoholizm. Jednak z drugiej strony mam ogromne szczęście, że mogę robić to, co kocham i jeszcze mi za to płacą. Głupio nie korzystać z takiej sytuacji, prawda?

5. Serial jako gatunek cieszy się w Polsce nienajlepszą sławą. Wydaje mi się jednak, że „Ranczo” przełamało ten negatywny wizerunek.
– To prawda, że ten gatunek traktuje się jak gorszego brata filmu kinowego. Znam przypadki, gdy pracę przy serialu telewizyjnym wykonuje się lewą ręką. Pokutuje opinia, że nie warto się w serial mocno angażować, bo to generalnie rozrywka niskiej jakości. Bagatelizuje się serial jako tani wypełniacz między kolejnymi blokami reklamowymi. Ja nie lekceważyłem nigdy tego gatunku i on mi za to ładnie podziękował. Trzeba przy okazji przyznać, że upodobania telewizyjnych działów odpowiedzialnych za zamówienia programowe oraz pieniądze przeznaczane w Polsce na realizację seriali blokują drogę na ekran wielu nowoczesnym, atrakcyjnym projektom. Z drugiej strony mam ogromne szczęście, że mogę robić to, co kocham i jeszcze mi za to płacą. Głupio nie korzystać z takiej sytuacji, prawda?

6. Nie spotkałam się z żadną negatywną opinią na temat „Rancza”. Ludzie je uwielbiają i z przyjemnością oglądają. To chyba bardzo miłe słyszeć ze wszystkich stron pozytywne opinie.
– Wszyscy oceniają serial bardzo wysoko i to rzeczywiście jest niezwykle sympatyczne i satysfakcjonujące. Chciałbym, żeby wszyscy docenili również to, ile w tym serialu ciężkiej pracy całej ekipy. Mam nadzieję, że „Ranczo” stanowi zamkniętą, oryginalną, jednorodną całość.

7. A propos zamkniętej całości, serial od początku miał mieć cztery transze, czyli 52. odcinki. Czy to naprawdę koniec serialu, czy ugniecie się pod nawałem próśb widzów i zrobicie kolejną serię?
– Scenariusz do serialu został tak napisany, że wszystkie silniki, które go nakręcały, wyłączyły się ostatecznie w 52. odcinku. Oczywiście one zaczęły zwalniać już wcześniej, w czasie trwania całego czwartego sezonu. Pijaczkowie przestali wysiadywać na ławeczce, zaczęli pracować i zajmować się rodziną. Lucy została wójtem w Wilkowyjach, a Wójt pogodził się z bratem. Na pewno są nowe pola do eksploatowania, wątki, które ciekawie można rozwinąć i wykorzystać, ale z pewnością nie będzie to już to samo „Ranczo”. Może „Ranczo 2”?